Plamy na słońcu

Wczoraj dostalem list od ciebie 
  Dlaczego go podarlem?  Zupelnie nie wiem 
  Nie moge nawet myslec o tym spokojnie 
  Zamykam oczy i nurkuje we wspomnien 
  Otchlan.  Dusza wyje niczym pies kopany 
  Nocami slucham radia, zasypiam nad ranem 
  Krew krazy szybko.  Czuje dokladnie 
  Rozplyniesz sie w dali zanim ja upadne? 

  Krew! 
  Zal! 
  Strach! 
  Ja czuje! 

  Ty! 
  Ja! 
  Ty! 
  Szaleje! 

  I wczoraj zadzwonilem, ale twardo milczalem 
  W sluchawce twoj glos tylko slabo slyszalem 
  Swiat ruszyl wkolo slonca, jest inny niz dawniej 
  Kto wiecej wie, ten cierpi bardziej 
  Licze lata, sekundy, drapie palcem w sciane 
  Nocami slucham radia, zasypiam nad ranem 
  Za wiele bezrozumu co to mniej kontroluje 
  Tak czy inaczej, twa milosc czuje 

  Krew! 
  Zal! 
  Strach! 
  Ja czuje! 

  Ty! 
  Ja! 
  Ty! 
  Szaleje! 

  Wczoraj czekalem, doczekac sie nie moglem 
  I w koncu w ubraniu gdzies w kacie zaleglem 
  I w sumie czas taki w ktorym przetrwac zdolam 
  Gdy w siebie do srodka mocno zadzialam 
  Ale nie tedy droga 
  To nie pustoslowie 
  I predzej, predzej 
  Najpredzej, najpredzej 
  Pytam co mam zrobic wiecej i wiem, ze tylko ja 
  Moge odpowiedziec.  Moze jutro rano znow rozkrwawie wargi 
  Zebami, ale dzisiaj ani miekki, ani twardy 

  Krew! 
  Zal! 
  Strach! 
  Ja czuje! 

  Ty! 
  Ja! 
  Ty! 
  Szaleje!